Dzisiaj mam trochę "wolniejszy" dzień i jedyne planowane wyjście z domu, to wyjście do sklepu:) Strojenie się do sklepu jest trochę bez sensu i wiadomo, że lepiej postawić na wygodę. Stąd też workowate spodnie z Zary (kupiłam je w lecie, a dokładnie takich szukałam zanim jeszcze stały się modne, pewnie od jakiś 5 lat), wełniany sweter też pochodzi z Zary, ale właściwie nie wiem sprzed ilu sezonów:) Żeby nabyć DOKŁADNIE taki, jaki sobie wymyślę w głowie muszę, podobnie jak w przypadku spodni, szukać nawet latami. Nie to, żebym miała problemy z decyzyjnością (ooo nieee:) ), tylko jak już w głowie wykrystalizuje mi się widok konkretnego ciucha (jaki ma mieć kształt, materiał, jak ma leżeć, itp), to oczywiście w sklepach są totalnie inne, bo akurat sobie wymyśliłam niemodny:)
Dobrze, że zdjęcia są takiej, a nie innej jakości, bo byłoby widać, że moje Huntery nie służą do "chodzenia w pięknych stylizacjach po mieście", tylko są wykorzystywanie dosyć brutalnie w stajennym błocku po kolana, więc pomimo konserwacji, przestały po 2 latach wyglądać doskonale:)
Sweter: Zara
Top: H&M
Dżinsy: Zara
Płaszcz: Monnari
Torebka: Zara
Kalosze: Hunter
Zegarek: Calvin Klein
Bransoletki: W.Kruk, H&M, i znaleziona w Barcelonie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz